Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:01, 27 Wrz 2011 Temat postu: Mitologia i Historia świata Elmore. |
|
|
PROLOG - opowieść przy ognisku.
Wziął głęboki wdech wciągając dym, by po chwili wypuścić go powoli. Większa część jego twarzy była przysłonięta cieniem rzucanym przez stary znoszony kaptur. Siedział na granicy światła przy ognisku, a za nim była tylko czarna jak smoła ciemność. W wątłym światełku dobywającym się z fajki niemożna było dostrzec rysów jego twarzy.
Przedstawił się jako bard, jednakże nikt mu nie wierzył, gdyż głos miał niski i chropowaty. Nasze podejrzenia wzbudził też fakt, że podróżował samotnie przez niebezpieczny las.
Zaproponował, że opowie nam pewną historię, jeśli podzielimy się z nim posiłkiem i ciepłem ogniska. Zgodziliśmy się gdyż nie chcieliśmy zostawić podróżnika na pastwę losu.
Usadowiliśmy się wygodnie przy ognisku, trzymając broń na wszelki wypadek w pogotowiu i czekaliśmy aż zacznie swą opowieść. Wieczór owiał nas lodowatym chłodem kiedy odłożył fajkę a jego niski gruby głos rozniósł sie po wzgórzu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 18:02, 27 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD DRUGI - Stworzenie ras
Einhasad była boginią stworzenia, używała swych mocy by tworzyć formy. Formy były używane przez jej dzieci, by tworzyć życie.
Do wypełnienia pierwszej formy Shilen użyła wody. Tak oto powstała rasa Elfów.
Paagrio swą formę wypełnił duchem ognia. Tak postali Orkowie.
Maphr wypełniła formę duchem ziemi. Tak powstała rasa Krasnoludów.
Sayha umieścił w swej formie wiatr. Tak powstali Kamael.
Gran Kain był bogiem zniszczenia. Gdy ujrzał pracę Einhasad opanowała go ciekawość i zazdrość. Na wzór Einhasad stworzył formę na swe podobieństwo. Z gotową formą odwiedził Shilen ich najstarszą córkę i poprosił ją o tchnięcie w nią ducha. Shilen była bardzo zaskoczona i tak oto mu rzekła.
"Ojcze, dlaczego chcesz to zrobić? Einhasad, ma matka, odpowiada za stworzenie. Proszę, nie czyń tego co jest ci obce. Stworzenie które otrzyma życie od boga zniszczenia sprowadzi tylko zagładę."
Gran Kain jednak nie poddał się. W końcu, po wielu prośbach, udało mu się nakłonić Shilen.
"Zrobię to więc. Jednak już poświęciłam ducha wody matce. Jedyne co mogę ci dać, to resztki."
Shilen obdarowała Gran Kain'a zepsutą i zgniła wodą. Gran Kain przyjął ją uradowany.
Jednak, Gran Kain uważał że jeden duch to za mało dla jego tworu. Wyruszył więc by spotkać Paagrio, jego najstarszego syna. Paagrio podobnie jak Shilen ostrzegł swego ojca. Jednak po namowach dał ducha dogasającego ognia, którego Gran Kain przyjął z wdzięcznością.
Maphr błagała ojca ze łzami w oczach, lecz ona też w końcu uległa. Gran Kain otrzymał od niej ducha jałowej i skażonej ziemi. Sayha, gdy naszła także na niego kolej, wręczył ojcu ducha dzikiego i gwałtownego wiatru.
W końcu zadowolony Gran Kain zebrał wszystkie dary i krzyknął:
"Patrzcie na życie, jakie tworzę! Patrzcie na tych, którzy narodzą się z ducha wody, ognia, ziemi i wiatru. Będą potężniejsi i mądrzejsi od gigantów! Będą władać światem!"
Gran Kain wykrzyczał z dumą te słowa całemu światu, poczym tchnął duchy w stworzenie, które stworzył na swe podobieństwo. Rezultat okazał się straszliwy. Stworzył istoty słabe, głupie, przebiegłe i tchórzliwe. Wszyscy bogowie pogardzali tworem Kain'a. Przygnieciony ciężarem porażki, Gran Kain porzucił swój twór i zaszył się w ukryciu na jakiś czas. A owe istoty ludźmi nazwano.
Rasa elfów słynęła z mądrości i wiedziała, jak posługiwać się magią. Nie dorównywali jednak mądrością gigantom. Giganci pozwolili im służyć pomocą w polityce i sprawach związanych z magią.
Potęgę orków stanowiła ich niespożyta siła oraz żelazna wola. Lecz nie dorównywali siłą gigantom. Giganci pozwolili im służyć pomocą podczas wojen.
Rasa krasnoludów była świetnymi inżynierami i matematykami. Giganci przyjęli ich na służbę jako bankierów i rzemieślników.
Skrzydlata rasa Kamael kochała wolność i była wielce ciekawa świata. Giganci chcieli schwytać i uwięzić latające istoty, jednak gdy tylko zamykano je w klatkach, szybko traciły siły i umierały. Giganci nie mieli innego wyjścia, jak pozwolić im życ na wolności. Kamaelowie odtąd odwiedzali miasta gigantów przynosząc im wieści z rożnych stron świata.
Ludzie nie umieli wykonać niczego dobrze, więc stali się niewolnikami gigantów. Wykonywali najbardziej poślednie i niewdzięczne prace. Życie ludzi nie było lepsze niż życie zwierząt.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:34, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD TRZECI - Wojna bogów
Gran Kain był wolnym, pozbawionym zahamowań bogiem. Jednakże popełnił wielki błąd uwodząc Shilen, swą najstarszą córkę.
Unikając wzroku Einhasad dopuszczali się oni grzechu, aż Shilen stała się brzemienna. Einhasad, gdy tylko przejrzała na oczy, popadła w straszliwą wściekłość. Pozbawiając swą córkę pozycji wodnego bóstwa, skazała Shilen na wygnanie z kontynentu. Gran Kain nie reagując na sytuację, zostawił swą konkubinę na samotną walkę z losem.
Ciężarna Shilen zbiegła na wschód. Głęboko w środku mrocznego lasu wydała na świat życie. Tam miotana bólami porodu przeklinała Einhasad oraz Gran Kain'a.
Dzieci Shilen, narodzone w potwornych mękach, nosiły w sobie rozpacz i przekleństwa matki, stając się demonami. Najpotężniejsze istoty spośród nich nazwane zostały Smokami*
Wszystkich Smoków było sześć, tak jak i bogów, w przekleństwach przeciwko którym narodziły się te stworzenia. Shilen przepełniona była gniewem przeciwko Einhasad która ją wygnała, oraz Gran Kain'owi, który ją najpierw posiadł a potem opuścił.
Zebrawszy swoje potomstwo stworzyła armię, która miała pognębić bogów. Najsilniejsze Smoki wyznaczone zostały do prowadzenia armii demonów w walce przeciwko bogom. Słysząc to, Aulakiria, smok światła, spojrzała na Shilen zasmuconymi oczami i rzekła.
"Matko, nie wiesz, co czynisz. Naprawdę pragniesz całkowitego zniszczenia bogów? Czy naprawdę chcesz, aby twój ojciec, matka oraz rodzeństwo upadli na ziemię w kałuży własnej krwi?"
Niestety jej prośba niebyła w stanie zmienić zamiarów Shilen.W końcu horda demonów ruszyła na pałac, w którym żyli bogowie i rozpoczęła się zacięta walka.
Szóstka smoków całkowicie zrównała z ziemią boski pałac. Nawet bogowie byli przestraszeni widząc niesamowitą siłę skrzydlatych bestii. Walka zdawała się nie mieć końca. Jednakże, gdyby wojna nie ustała, świat z pewnością przestałby istnieć i wszystkie istoty uległyby zagładzie.
Znaczna liczba boskich posłańców i demonów została zabita bądź zaginęła. Codziennie grzmot i błysk pędziły po niebie, gdy wielkie moce ścierały się w walce. Giganci i inne istoty na ziemi drżały widząc straszliwy bój pośród niebios.
Zażarta walka trwała kolejne lata, przechylając stopniowo szalę zwycięstwa na jedną ze stron. Pomimo odniesienia wielu ran, Einhasad i Gran Kain władali większą mocą i zniszczyli wiele demonów.
Smoki walczyły dalej, pomimo, że były ciężko poranione i pokryte bliznami. Niestety zmęczenie stawało się coraz bardziej widoczne. Po pewnym czasie wojna zaczęła dobiegać końca wraz ze zmniejszającą swą liczebność armią Shilen. W końcu smoki rozpostarły swe skrzydła i uleciały ku ziemi szukając schronienia. Także ocalałe demony podążyły za nimi. Bogowie pragnęli zniszczyć wycofującą się armię najeźdźców. Jednak z powodu odniesionych ran, jedynym co mogli zrobić było obserwowanie jak smoki i demony znikają w oddali.
Jako, iż dzieci Shilen zginęły jedno po drugim i przegrały wojnę, była bogini nie mogła przeboleć swej straty. Stworzyła więc Podziemia i objęła nad nimi władzę.
* Przypis tłumacza
Antharas - smok ziemi.
Valakas - smok ognia.
Fafurion - smok wody.
Aulakiria - smok światła.
Livindor - smok wiatru.
Niestety nigdzie nie znalazłam wzmianki co do imiona szóstego smoka.
Prawdopodobnie będzie to smok mroku.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:35, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD CZWARTY - Potop
Kiedy Shilen odeszła, Eva odziedziczyła prawa do władania żywiołem wody. Niestety Eva miała nieśmiałą naturę. Po tym, jak była świadkiem upadku siostry i wojny między bogami, stała się jeszcze bardziej bojaźliwa.
Chcąc uniknąć wielkiej odpowiedzialności, jaka na nią spadła wykopała schronienie pod dnem jeziora i ukryła się tam. Nie mając bogini nad sobą, duchy wody nie miały zadań i zaczęły się włóczyć bez celu.
W jednych miejscach płynęło zbyt dużo wody, aż potworzyły się rozległe mokradła. Gdzie indziej woda nie płynęła wcale i tam powstała pustynia. Często część kontynentu nagle tonęła w oceanie lub nowa wyspa wynurzała się nie wiadomo skąd. W niektórych miejscach padało dniami i nocami, aż wszystko zostało kompletnie zatopione, za wyjątkiem szczytów najwyższych gór.
Tam, gdzie nad wodą wystawał kawałek lądu, żywe istoty tłoczyły się na nim ratując życie, jednocześnie pogrążając to miejsce w chaosie. Zarówno na kontynencie, jak i w oceanie, wszystkie stworzenia cierpiały.
W imieniu wszystkich istot żywych giganci poprosili bogów o pomoc.Einhasad i Gran Kain szukali Evy po całym kontynencie, aż znaleźli jezioro, pod którym się ukryła.
Einhasad była tak wściekła, że jej oczy zapłonęły ogniem szaleństwa.
"Evo, patrz co się stało przez to, że unikałaś odpowiedzialności. Niszczysz harmonię kontynentu, nad którego stworzeniem tak ciężko pracowaliśmy. Nie będę tego tolerowała ani chwili dłużej!"
Aby ujść z życiem liczni giganci i inne stworzenia schroniły się w podziemnym świecie Shilen. Wywołało to zazdrość Einhasad. Natomiast Eva, drżąc ze strachu, podporządkowała się matce. Gdy powróciła do rządzenia żywiołem wody kataklizm stopniowo ustąpił. Jednak niemożliwe było przywrócenie porządku na kontynencie, który popadł w ruinę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:36, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD PIĄTY - Wyzwanie Gigantów
Wśród Gigantów zagościł sceptycyzm. Gran Kain dowiódł już swojej głupoty tworząc istoty zwane ludźmi. Na dodatek w wyniku niskich pobudek Gran Kaina i zazdrości Einhasad powstały Podziemia i pojawiły się przeróżne demony. Z powodu słabości i niekompetencji Evy kontynent był w bardzo złym stanie. Ziarna zwątpienia zakiełkowały w sercach gigantów. Czy tacy bogowie zasługują by oddawać im cześć i chwałę ?
Giganci jeździli zbudowanymi własnoręcznie rydwanami i swobodnie wjeżdżali i wyjeżdżali z pałacu bogów. Mogli używać magii, która unosiła całe wyspy i dzięki niej żyli w przestworzach, niczym bogowie. Mogli przedłużać swoje życie tak bardzo, że wydawali się być nieśmiertelni. Giganci zaczęli myśleć, że ich moc jest równa bogom. Pomimo swojej mądrości stawali się nadwyraz aroganccy.
Tak oto giganci postanowili zostać bogami.Zaczęli eksperymenty na żywych stworzeniach, modyfikując je i tworząc nowe formy życia. Giganci nazwali magię, która potrafiła to czynić „nauką”.
Spaczeni przez władzę, giganci stworzyli silną armię przeciwko bogom, nie zważając na wcześniejszą porażkę Shilen wraz z jej Smokami i demonami.
Bogowie widzieli przygotowania gigantów i wpadli w gniew. Einhasad, która rościła sobie wyłączne prawo do tworzenia życia, zaniemówiła z wściekłości. Poprzysięgła, że zniszczy wszystkich gigantów na kontynencie i na całym świecie. Gran Kain poprosił ją o zachowanie spokoju i zaczął swoją argumentacje.
"O ile jesteś Matką Stworzenia, o tyle niszczenie jest moim zadaniem. Wiesz aż za dobrze, co musiałem przejść, gdy pożądałem twojego prawa. Ukażę gigantów za ich aroganckie zachowanie. Ale jeśli chcesz zniszczyć cały świat będę cię powstrzymywał na wszelkie sposoby.
Gran Kain nie chciał zniszczenia kontynentu bez względu na to, jak bardzo Einhasad poczułaby się urażona jego słowami. Jednakże, ponieważ byli równi mocą, nie mogła go powstrzymać.
Einhasad w końcu ustąpiła. By ukarać Gigantów postanowiła pożyczyć od Gran Kaina broń zwaną Młotem Rozpaczy. Z powodu ogromnej mocy niszczenia Gran Kain nigdy nie użył tej broni.Tym razem w furii, Einhasad podniosła młot wysoko ponad głowę i opuściła w środek miasta Gigantów.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 16:40, 28 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD SZÓSTY - koniec wieków.
Wtedy dopiero Giganci zrozumieli swój błąd. Zjednoczyli siły, aby uchylić wściekły cios zadany Młotem Rozpaczy przez Einhasad. Jednak pomimo mocy Gigantów, w niewielkim stopniu zmienili kierunek uderzenia młota, który pojawiwszy się nad światem opadł na miasto.
To wystarczyło, aby zniszczyć największe miasto na świecie. Niezliczeni Giganci i inne rasy padły zmiażdżone. Olbrzymia dziura powstała w Ziemi, a ogromne fale uderzeniowe przeszły po całej jej powierzchni. W rezultacie, prawie wszyscy Giganci zginęli.
Ci Giganci, którzy pozostali przy życiu uciekali na wschód przed gniewem Einhasad. Ich trasa ucieczki była podobna do tej, którą uciekała Shilen. Einhasad polowała na nich i paliła jednego po drugim miotając gromy. Ocalali giganci trzęśli się ze strachu i modlili się do Gran Kaina:
"Gran Kainie, Gran Kainie zrozumieliśmy nasz błąd. Tylko Ty możesz powstrzymać szał Einhasad. Nie pozwól wyginąć nam, którzy jesteśmy zrodzeni z tych samych żywiołów, co Ty, którzy jesteśmy najmądrzejszymi i najsilniejszymi istotami na świecie!"
Gran Kain poczuł przejmujący żal nad losem tych cierpiących istot i uznał, że Giganci zostali wystarczająco surowo ukarani za swoje przewinienie. Podniósł najgłębszą wodę południowych mórz i zagrodził drogę Einhasad, krzyknęła ona ze złością.
"Kim jest ten który śmie mi przeszkadzać?! Evo, moja córko, pozbądź się tej wody, która zagradza mi drogę albo pójdziesz w ślady twojej starszej siostry!"
Eva natychmiast zawróciła wody do morza. Einhasad kontynuowała pościg za Gigantami, zabijając ich po kolei. Giganci podnieśli lament do Gran Kaina.
"Gran Kainie! Najpotężniejszy z bogów! Einhasad kontynuuje swój pościg, zdecydowana by nas wyniszczyć!! Zanosimy modły do Ciebie, ulituj się i ocal nas!"
Gran Kain podniósł ląd, na którym stali giganci. Wysoki klif powstrzymał pościg Einhasad, która krzyknęła donośnie
"Maphr, moja ukochana córko! Ktoś śmie mi przeszkadzać?! Natychmiast obniż ląd. Lub bądź gotowa podążyć w ślady swojej siostry!”
Przerażona tymi słowami Maphr próbowała obniżyć ląd, ale Gran Kain ją powstrzymał.
"Einhasad, czemu nie przestaniesz? Cały świat poznał Twój gniew i drży przed twoją furią. Inteligentni, ale ogłupiali giganci dogłębnie poznali skutki swego karygodnego postępowania. Spójrz sama! Rasa dumnych i szlachetnych istot, które niegdyś rządziły światem, kryje się na wąskim skrawku lądu, i drży w strachu szukając ucieczki przed Tobą! Nie mogą już rzucić wyzwania bogom. To miejsce będzie po wsze czasy więzieniem gigantów. Powstrzymaj swój gniew, Twoja zemsta się dokonała."
Einhasad nadal była wściekła, ale nie mogła wystąpić przeciwko Gran Kainowi gdyż miał on moc równą jej mocy. Zadecydowała, że zgodnie ze słowami Gran Kaina, lepiej będzie pozostawić Gigantów na tym małym, jałowym lądzie, aby po wsze czasy żałowali za swoje grzechy, niż je pozabijać. Zakończyła pościg i wróciła do domu.
W późniejszym okresie, Einhasad z rzadka mieszała się w sprawy na Ziemi, gdyż mocno zawiodła się na ziemskich istotach. Gran Kain również postanowił nie pokazywać się na ziemskim padole. Wiek bogów zmierzał ku końcowi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:50, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD SIÓDMY - Powrót do ogniska
Nieznajomy przerwał swoją historię.Oczarowani opowieścią, nie poruszaliśmy się w trakcie gdy opowiadał historię naszego świata. Jego głos, mimo że miękki, wnikał głęboko w nasze głowy. Zupełnie, jakby to była jakaś magia. Legenda którą opowiadał była zupełnie inna od tej jaką znaliśmy. Ale nikt mu z tego powodu nie przerywał. My, najbardziej zahartowani na świecie wojownicy, poczuliśmy sympatię do nieznajomego, ale jednak pozostawaliśmy w napięciu i pełni obaw wobec tego prostego człowieka. Kiedy nieopodal sowa poderwała się do lotu, wzdrygnęliśmy się na odgłos trzepotu jej skrzydeł.
Nieznajomy zachichotał, uniósł tlącą się fajkę do ust i kontynuował swoją historię.
"Nie odrzucajcie mojej opowieści ponieważ różni się od tej którą znacie. Nie ma żadnego dowodu na to, że wasi kapłani są bliżej prawdy, niż wędrowny poeta. Historia bogów jest wolą bogów nie ludzi. A więc skąd zwykły kapłan ma znać prawdę? Słuchajcie dalej. Oto historia świata po zniknięciu bogów. Oto wasza historia!"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:51, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD ÓSMY - Następstwa
Na świecie powstało zamieszanie po nagłym zniknięciu Gigantów. Przyzwyczajone do rządów Gigantów, elfy, orki, krasnoludy, Kamaele i ludzie stawili czoła trudom dbania o samych siebie. Świat w którym żyli leżał zdruzgotany Młotem Rozpaczy. Wielu zginęło w czasie kataklizmów wywołanych przez Einhasad i wielu zginęło w czasie wynikłego z tego zamieszania i chaosu. Rasy na ziemi gorąco błagały bogów o ocalenie, ale bogowie nie odpowiadali.
Jako pierwsze przejęły kontrolę elfy, z racji tego, że byli rasą odpowiedzialną za politykę w czasach władzy gigantów. Elfy z powodzeniem zjednoczyły rasy i otoczyły je swoją opieką. Jednak z upływem czasu stało się jasne, że elfy nie posiadały tych samych zdolności do rządzenia co Giganci. Pierwsi przeciwko elfom powstali orkowie.
"Czy elfy są silniejsze od nas? Nie! Czy mają prawo do rządzenia nami? Nie zniesiemy tego, że ktoś słabszy wyniósł się ponad nas!"
Wojskowa potęga orków była ogromna, a elfy żyjące dotychczas w pokoju, nie były w stanie dorównać dumnym i nieustraszonym orkom. Większość ziem stała się terytorium orków na stałe, a elfy zostały zepchnięte na skraj kontynentu. Tam właśnie elfy zaczęły szukać pomocy u krasnoludów, którzy byliby zdolni rywalizować z orkami dzięki bogactwom i doskonałej broni.
"Raso ziemi przybywaj nam z pomocą. Okrutne hordy orków prześladują nas używając prymitywnej siły. Przybywajcie by walczyć przeciwko nim!"
Ale krasnoludy oschle odmówiły elfom pomocy. W ich mniemaniu świat należał już do orków. Nie było żadnego powodu, aby pragmatyczne krasnoludy stawały po stronie słabszego. Elfy były rozgniewane, ale nie mogły wpłynąć na zmianę decyzji.
Elfy zdecydowały się szukać pomocy od rasy wiatru - Kamaeli. Ich umiejętności zwiadowcze i ataki z powietrza byłyby znacznym wsparciem dla elfów w wojnie z orkami. Elficka delegacja udała się na kraniec świata w poszukiwaniu pomocy.
"Raso wiatru! Przybywaj nam z pomocą! Barbarzyńskie orki gnębią nas używając prymitywnej siły. Połączmy się i ukażmy ich głupotę!"
Ale Kamaele - jak zawsze z resztą - nie były zainteresowane polityką i wojnami na świecie. Były zdecydowane nie stawać po żadnej ze stron i ukryły się jeszcze bardziej w głębi lądu. Elfy wpadły w rozpacz.
"Niestety nikt nas nie wesprze! Czy to koniec naszego rodu? Czy ohydne orki mają przejąć wszystkie ziemie i zagarnąć wszelkie bogactwa oraz całą chwałę dla siebie?"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:51, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD DZIEWIĄTY - nowy sojusz
Elfy opuszczone przez praktyczne krasnoludy i neutralnych Kamael pozostały bez sojuszników w wojnie prowadzonej przeciwko orkom. Rozpaczające nad swoim losem, zostały zaskoczone pojawieniem się obcego pośród nich. Obcy ukląkł przed elfim królem, który przyjrzawszy się bliżej przybyszowi stwierdził, że to przedstawiciel ludzi. Obcy miał na głowie koronę z gałęzi drzew.
"Co to ma znaczyć, przywódco pomniejszego gatunku? Czyś przyszedł naśmiewać się z naszego położenia?"
Człowiek pochylił głowę i przemówił:
"Nie, mądry królu. Przybyłem dowiedzieć się, czy nasze marne siły mogą posłużyć wam za wsparcie."
Elfy ucieszyły się. Chociaż ludzie byli słabi i głupi, to ich duża liczba stanowiłaby istotne wsparcie w boju.
"To bardzo chwalebne z twojej strony ludzki królu. Być może jesteście pomniejszymi istotami, ale wasza deklaracja lojalności i chęć poświęcenia życia w naszej sprawie jest godna podziwu. Przystąpcie do walki o zwycięstwo, a będziecie następni w hierarchii po nas."
Człowiek ukłonił się, podniósł głowę i spojrzał prosto w twarz elfowi.
"Najszlachetniejszy królu. My ludzie mamy tylko jedną prośbę do was, zanim staniemy do walki o wielkie zwycięstwo elfiej rasy. Nasze siły są zbyt wątłe. Nasze zęby nawet nie zadrapią orkowej skóry, a nasze paznokcie są bezużyteczne wobec ich muskułów. Błagamy was, abyście użyczyli nam swoich mocy przeciwko nim. Nauczcie nas magii."
Ta bezpośrednia propozycja zaszokowała i rozwścieczyła elfy. Uczyć ludzi magii? Nigdy! Zaczęli wypowiadać zaklęcia by zamienić człowieka w popiół, ale Veora, jedna z elfich magów przerwała im. Uznała, że ta propozycja nie pociąga za sobą zagrożenia i należy ją rozważyć. Ludzie byli słabi i wielce wątpliwe było, by mogli sami pokonać orków. A z ich słabymi umysłami nie będą stanowili zagrożenia, o ile w ogóle zdołają nauczyć się magii. I w ten sposób podjęła decyzję, która później kosztowała ją życie.
Ludzie szybko wchłaniali wiedzę o magii, ucząc się o wiele szybciej, niż elfy przewidywały. Ludzkie ciała, choć słabsze od ciał orków, były wzmocnione w wyniku systematycznych ćwiczeń i zahartowane podczas wewnętrznych walk. Umieli korzystać z możliwości, jakie dawały im ręce i mogli biegle władać bronią. Ale przede wszystkim imponująca była ich liczba. W krótkim okresie czasu armia ludzi stała się budzącą strach siłą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:53, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD DZIESIĄTY - sojusznik staje się wrogiem
Sojusz ludzi i elfów stopniowo uzyskiwał przewagę nad orkami. Kiedy losy wojny zaczęły sprzyjać sojuszowi krasnoludy zerwały umowy z orkami i zaczęły zaopatrywać ludzi. Wyposażeni w krasnoludzkie pancerze i broń ludzie mogli wygrywać z orkami bez pomocy ze strony elfów.
Elfy zaczęły się niepokoić mimo rosnącej ilości zwycięstw sojuszu. Wyczuwały, że ludzie rosną w siłę i wymykają się spod kontroli. Póki co elfy nie robiły sobie wiele z tych przeczuć, gdyż nie były wstanie sobie wyobrazić, że powstali z odpadków ludzie mogą wzniecić rewolucję. A ponieważ zwycięstwo nad orkami było w zasięgu ręki elfy nie miały czasu przejmować się rasą ludzi. Ludzie kontynuowali swą naukę wyższych arkanów magii, aż w końcu wojna zakończyła się zwycięstwem sojuszu. Orkowie zostali zmuszeni do podpisania upokarzającego traktatu pokojowego po czym wycofali się do swych siedzib w północnych krańcach Elmore.
Przywódca orków na odchodnym wybuchnął śmiechem:
"Głupie elfy! To nie jest wasze zwycięstwo, tylko zwycięstwo brudnych ludzi. Jak zamierzacie kontrolować potwory przez was stworzone?"
Słysząc tą gorzką prawdę, elfy zdały sobie w końcu sprawę z tego że stanęły przed nowym zagrożeniem, przed ludźmi. Ale po długiej walce były zbyt strudzone i osłabione, żeby walczyć. Z kolei ludzie, z nowymi mocami magicznymi byli tak silni że powstali przeciwko elfom.
Zbyt późno elfy zrozumiały, że przygarnęły pod swoje skrzydła smoczy pomiot. Zażarta bitwa magii przeciwko magii ponownie wstrząsnęła światem. Elfy były zbyt słabe aby powstrzymać ludzką rasę, stopniowo spychane zostały zmuszone do wycofania się do puszczy. W bezpiecznym miejscu przygotowywali się do ostatecznego starcia z ludźmi. Elfia magia była silniejsza pośród tych lasów i elfy zamierzały użyć tej przewagi by zwyciężyć.
Elfy wykopały głębokie podziemia, które szybko wypełniły się odgłosami oręża i krzykami bojowymi. Jednak zwycięzcami trzymiesięcznego oblężenia byli ludzie. Ani elfia duma, ani magiczne moce lasu elfów, nawet najsilniejsza ich magia nie mogły sprostać niekończącemu się napływowi ludzkiej armii. Elfy poniosły ciężkie straty i ostatecznie zbiegły głęboko do puszczy. Wycofując się postawiły silne bariery wokół kniei, które zatrzymywały próbujących wtargnąć doń ludzi i inne rasy.
I tak oto ludzie zostali zdobywcami świata i wszystkich jego krain.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:54, 29 Wrz 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD JEDENASTY - znów przy ognisku.
Nieznajomy podniósł wzrok gdy ta część opowieści dobiegła końca.
Historia ta była zupełnie inna niż te, które słyszeliśmy wcześniej, mimo to brzmiała znajomo. Piękna elfka z naszej kompani siedziała cicho, zaś jej oczy zaszkliły się od łez.
Noc stała się czarniejsza wraz z kolejną opowieścią, a odgłosy dzikich zwierząt ucichły całkowicie. Wiatr przestał szumieć w liściach drzew, nawet woda płynąca w pobliskim strumieniu stała się bezdźwięczna.
Tylko odgłos naszych oddechów i trzask płomieni ogniska niosły się po nocy. Wyglądało to jakby sama natura wstrzymała oddech wsłkocham Cieąc się w historię opowiadaną przy ognisku.
"Czyż to nie jest ironią, że ludzie najlichsze istoty ze wszystkich, ostatecznie wzięły świat w posiadanie? Ale to wynik ludzkiej woli. Nawet bogowie nie wyobrażali sobie, że ludzie kiedykolwiek staną się panami na ziemi."
Przysunęliśmy się bliżej ogniska. Nieznajomy donośnie zakaszlał, oczyszczając sobie gardło i zaczął nową opowieść.
"Teraz opowiem wam historię największego ludzkiego królestwa, jakie kiedykolwiek istniało. To jest historia ludzi, którzy kroczyli tą samą ścieżką, co Giganci."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:24, 15 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD DWUNASTY - historia pisana na nowo.
Podczas długich walk przeciw orkom i elfom, ludzie zaczęli tworzyć prymitywne królestwa na swoich ziemiach. Grupa która rządziła pozostałymi klanami składała sie z członków klanu Athena i ludzi utalentowanych w posługiwaniu się magią. Rośli w siłę dzięki sprawowanej władzy, utrwalali rządy poprzez groźby i angażowali się w mniejsze lub większe wojny.
Ład zaprowadzono szybko, kiedy to przywódca klanu Athena, Shuniman, zjednoczył krainy znane dzisiaj jako Aden i Elmore. Nazwał swoje nowe królestwo Elmoreden i koronował się na cesarza. Korona z gałęzi zdobiąca czoła jego przodków została zastąpiona koroną ze złota i drogocennych klejnotów. Został on uznany prawie równy bogom. Rzecz jasna w mniemaniu swoich popleczników.
Cesarz Shuniman martwił się ograniczeniami życia ludzi. Fakt, że Gran Kain bóg śmierci i zniszczenia, był ich stworzycielem było powodem ich pośledniejszej natury. Dodatkowo, historie jakoby byli stworzeni z resztek po innych rasach były upokarzające dla nowych władców. W swoim nowym królestwie potrzebowali nowej legendy, nowej historii, która dowiodłaby, że są istotami szlachetnymi.
Ostatecznie, poprzez szeroko zakrojone reformy religijne, Shuniman uczynił Einhasad, zamiast Gran Kain’a, boginią ludzi. Mit i historia zmieniły się, a ci, którzy praktykowali czarną magię jak i wyznawcy Gran Kain’a, byli prześladowani. Reforma religijna był kontynuowana przez pokolenia i w końcu ludzie uwierzyli, że Einhasad, bogini dobra, była ich stworzycielką, a Gran Kain był bogiem zła. Widząc to Gran Kain roześmiał się dobrotliwie:
„Nawet jeśli nie oddają mi czci, to nie będę się gniewał. Ale, głupi ludzie, choćbyście nie wiem jak bardzo starali się zasłonić niebo rękami, to czy naprawdę uczynicie w ten sposób niebo mniejszym?”
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:26, 15 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD TRZYNASTY - Elmoreden i Perios.
W czasie, gdy rządzone przez cesarza Shunimana królestwo Elmoreden bogaciło sie i rosło w siłę, Gracia ciągle była w nieładzie. Geografia Gracii była zróżnicowana i niegościnna. W czasie walk o władzę pomiędzy klanami ludzi nie ukształtowała się żadna siła zdolna skupić władzę w swoim ręku. Kraina była usiana małymi królestwami które władały skrawkami ziemi i toczyły małe potyczki i wielkie bitwy o hegemonię.
Aż nadszedł dzień, w którym silna armia Elmoreden zaatakowała krainę przez most morski na zachodzie, a królestwa Gracii zostały zmuszone do zjednoczenia się w swojej obronie. Wielu z rodów królewskich i szlacheckich poległo. Ci, którzy przeżyli zyskali większą władzę. W końcu inwazja Elmoreden została odparta, co dało szansę do utworzenia zjednoczonego królestwa Gracii. A to królestwo zostało nazwane Perios.
Następnie oba mocarstwa, Perios i Elmoreden, uwikłały się w zmagania o dominację. Elmoreden, jako najwcześniej założone zjednoczone królestwo, posiadające wielką potęgę militarną, było silniejsze. Ale Perios też miało swoje karty przetargowe. Po pierwsze morze rozdzielające królestwa ograniczało możliwości ataku ze strony Elmoreden. Co nie mniej ważne lud Perios posiadał potężne artefakty pozostawione przez Gigantów, które mogły być użyte podczas prowadzenia działań wojennych.
Pomimo znacznej przewagi liczebnej wojska Elmoreden nie były w stanie podbić królestwa Perios.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:28, 15 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD CZTERNASTY - Beleth i Ivory Tower
W królestwie Elmoreden wznosiła się Ivory Tower, szkoła nauczania magii. Magowie tam przebywający mieli za zadanie odzyskiwać, studiować i rozwijać magię starożytnych Gigantów. Magiczne moce uczonych były tak wielkie że w pewnym momencie ich wpływy w królestwie były bliskie tych, które posiadał cesarz.
Wśród magów Ivory Tower przebywał Beleth, najsilniejszy ze wszystkich magów, jeden z największych geniuszy jacy kiedykolwiek kroczyli po świecie. Beleth popadł w obsesję nauki magii gigantów i udało mu się posiąść prawie wszystkie ich moce. Ale moc gigantów była mocą przeklętą, nieprzeznaczoną dla ludzi. Kiedy ją posiadł jego ambicje i żądza władzy zostały spotęgowane. Beleth posiadł nadzwyczajne siły i był biegły w mrocznych sztukach tak bardzo że zaalarmowani tym magowie i królestwo połączyli swe siły aby się go pozbyć.
Magowie z Ivory Tower użyli zakazanej czarnej magii i stłumili moce Beleth’a na tyle, aby było możliwe jego pojmanie i umieszczenie w zapieczętowanych lochach pod wieżą. Pomimo rycerzy i magów pilnujących pieczęci, Beleth'owi udało się ją złamać i zbiec. Zbiegł na wyspę Hellbound aby odzyskać swe siły i kontynuować plany zawładnięcia światem.
Czarna magia rzucona by spętać Beleth’a miała dodatkowe skutki. Południowe części regionu znane dziś jako Gludio popadły w ruinę, w wyniku użycia czarnej magii wielu ludzi zginęło. Królestwo obwiniło o to Beletha i rozgłosiło, że jest on złem wcielonym pośród rodzaju ludzkiego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bruta
DOMOWNIK
Dołączył: 27 Wrz 2011
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 17:31, 15 Paź 2011 Temat postu: |
|
|
EPIZOD PIĘTNASTY - niezgoda wśród elfów.
W tym samym niemal czasie nastąpiły wielkie zmiany w elfickich puszczach. Straciwszy władzę nad kontynentem na rzecz ludzi, elfy stopniowo traciły pewność siebie. Zapomniały o swoich ambicjach by rządzić ziemią i zadowalały się spokojnym życiem w puszczach.
Była jednak grupa znana jako Brązowe Elfy, którą irytowało samozadowolenie elfów. Opętani ambicją, nalegali na kontynuowanie walki z ludźmi, nawet jeśli wymagałoby to wykorzystania zakazanej czarnej magii. Jednak, postawa ta napotkała gwałtowny sprzeciw pozostałych elfów.
Wtedy pojawił się pośród brązowych elfów człowieczy mag, który przemówił do nich:
"Wodzu Brązowych Elfów pożądasz mocy. Jednak słabe Leśne Elfy i ich poplecznicy boją się tego, że zdobędziesz wielką moc, która przecież się tobie należy. Martwią się tylko o to czy ich zaatakujesz, czy też sprowokujesz ludzi i spowodujesz tym jeszcze większe nieszczęście. To właśnie takie głupie myślenie leży u źródła obecnej słabości elfiej rasy."
Przywódca Brązowych Elfów odpowiedział ostrożnie:
"Kim jesteś ludzki magu? Jaki cel masz w prowokowaniu nas?"
"Moje imię brzmi Dasparion i jestem zwykłym magiem. Ale posiadam moc, jakiej ty pragniesz. Mogę pomóc Ci w spełnieniu ambicji, lecz w zamian musisz mi dać to czego ja pożądam."
"A czego ty pragniesz? Cóż to takiego?"
Kąciki ust Dasparion’a drgnęły w słabym uśmiechu.
"Twą młodość, sekret wiecznego życia. Pomimo, że jestem utalentowany w posługiwaniu się magią, wciąż jestem człowiekiem a długość mojego życia nie przekroczy nawet stu lat. Możemy pomóc sobie wzajemnie w osiągnięciu tego, czego pożądamy. A więc, Wodzu Brązowych Elfów, jaka jest twoja decyzja?"
Uwiedzione przez moce czarnej magii, którą posiadał Dasparion, Brązowe Elfy zaakceptowały jego propozycję i wyuczyły się mrocznej sztuki pod jego przewodnictwem. W zamian Dasparion posiadł wiedzę o nieśmiertelności i opuścił puszczę.
W wyniku tych zdarzeń Brązowe Elfy zostały wygnane, porzuciły nauki Einhasad i podążyły za swym nowym bogiem Gran Kain’em. Wywiązała się bitwa pomiędzy elfami. Brązowe elfy, zgodnie z intrygą uknutą przez Daspariona, użyły zabójczego czaru aby zniszczyć Leśne Elfy. Jednak te wydając swoje ostatnie tchnienie, przeklęły Brązowe Elfy. W wyniku klątwy zgniły lasy zamieszkane przez Brązowe Elfy i w ten sposób stały się rasą ciemności. Od tego czasu, Brązowe Elfy znane są jako Mroczne Elfy.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|