Sabriel
Słonko Izual'a
Dołączył: 19 Wrz 2006
Posty: 1548
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Limanowa
|
Wysłany: Czw 15:37, 08 Wrz 2011 Temat postu: Urlop u Ani i Artura = niezapomniane wrażenia |
|
|
Wakacje minęły, przyszedł więc czas na podzielenie się wakacyjnymi szaleństwami. Zacznę może od wspaniałości jakie dzięki gościnności Ani i Artura było nam dane zwiedzić, innymi słowy krótki opis naszych urlopowych szaleństw u Janików
Zaczęliśmy delikatnie, bo od zamku Książ w Wałbrzychu. Trzeci co do wielkości zamek w Polsce zaraz po Wawelu i zamku w Malborku. Jeszcze na przełomie lat 20.i 30. XX wieku był jedną z najbardziej imponujących rezydencji, a jego właścicielem był Jan Henryk XV – hrabia von Hochberg i jego małżonka księżna Daisy, którzy to zaliczali się do najbardziej znaczących I najbogatszych rodzin arystokratycznych w Niemczech. Pierwsze pisemne wzmianki o zamku Książ (wtedy zamku Fürstenstein)sięgają konca XIIw. jako jednego z wielu zamków obronnych księcia świdnicko- jaworskiego Bolka Surowego. Przez kolejne lata często przechodził z rąk do rąk, należał do różnych państw, był niszczony podczas licznych wojen tu się toczących. W tym i podczas II wojny światowej, gdy to na zamku rozpoczęto tajemniczą przebudowę będącą elementem projektu pod kryptonimem „Riese” („Olbrzym”). Przewodnik wspominał, że miejsce to miało być prawdopodobnie nową Kancelarią III Rzeszy, z nową siedzibą Hitlera, swojego rodzaju rezydencją – bunkrem. W tym celu w ogromnej skale, na której stoi zamek, wykuto sieć korytarzy, które do końca wojny osiągnęły długość prawie 900 metrów oraz głębokość do 50 metrów. Wydrążono też kilka krzyżujących się w podziemiach pod kątem prostym pomieszczeń, z leżącego 15 metrów poniżej poziomu gruntu centralnego szybu transportowego poprowadzono korytarze do zamkowych piwnic i poprzez windy połączono z barokową częścią budowli. Na dziedzińcu wykuto w skale szyb z windą do transportu samochodów. Planowano także doprowadzić do zamku linię kolejową, co według niektórych - przynajmniej częściowo - zrealizowano. Niewątpliwą atrakcją było zwiedzenie udostępnionej dla turystów części tunelu o długości (niestety tylko) 96m, szerokości 1,5m oraz wysokości 2,5m, 15m pod Dziedzińcem Honorowym. Zostało nacieszyć się spacerem po tarasach znajdujących się przy zamku
Piękny zamek i osobiście czuje pewien niedosyt z powodu tego, że nie miałam możliwości oglądnięcia go z należytym szacunkiem, na jaki niewątpliwie zasługuje. Cóż… będzie pretekst by wrócić tu ponownie
Atrakcją drugiego dnia pobytu z inicjatywy Artura było wdrapanie się na najwyższy szczyt Karkonoszy oraz Sudetów, czyli znajdującą się na wysokości 1602m.npm Śnieżkę, na której szczycie w 1655 roku wybudowana została Kapliczka Św. Wawrzyńca. Tuż obok w 1979 roku powstało Obserwatorium Meteorologiczne. Wyczytałam, że „Śnieżka jest miejscem gdzie można obserwować rzadko gdzie indziej spotykane zjawiska meteorologiczne jak ognie św. Elma, widmo Brockenu, czy Glorię. Wystająca 200 metrów ponad Równię, Śnieżka jest miejscem, z którego można podziwiać wspaniałe panoramy. Widoczność przy sprzyjających warunkach przekracza 200 km.” Niestety pomimo przewspaniałej pogody i piekącego niemiłosiernie słońca niemal przez całą trasę na szczycie zastały nas drobne chmurki uniemożliwiające cieszenie się aż tak doskonalą widocznością. Na szczyt można się dostać czeskim wyciągiem, ale my poszliśmy na całość i taszcząc na plecach naszą pociechę, po wylaniu hektolitrów potu – udało się. I było warto!
Kolejnego dnia co prawda umieraliśmy, ale było warto A ponieważ każdy czul się… jak tylko może się czuć człek po całodziennej wędrówce po górach w piekącym słońcu, postawiliśmy w tym dniu na delikatny spacer po Europejskiej Perle Baroku, czyli po Sanktuarium Matki Boskiej Łaskawej w Krzeszowie, które jest poddawane renowacji i jeśli wierzyć słowom Ani, między tym co było tu kilka lat temu, a tym co można zobaczyć dziś jest… różnica nie do opisania. Patrząc na to co zostało już zrobione i porównując to ze stanem niektórych zakamarków (chodzi mi tu głównie o Mauzoleum Piastów), które jeszcze są w stanie opłakanym, jestem w stanie w to uwierzyć. Prawdziwe wrażenie zrobił na mnie kościół św. Józefa. Jednak na temat tej atrakcji rozpiszę się może więcej za dwa lata, kiedy to być może uda się przybyć do Ani ponownie i oglądnąć te miejsca w pełnej krasie wraz z wieżą, która ze względu na remont nie była dostępna dla zwiedzających.
Ostatnią z atrakcji i zarazem tą, która wywarła na mnie największe wrażenie był spacer po Adsztabskich Skałach. Przyznam szczerze, że gdy dojeżdżaliśmy na miejsce i zobaczyłam jak skały wyrastają spośród drzew niczym grzyby na leśnej polanie spomiędzy trawy, zaparło mi dech w piersiach. Kilka słów zaczerpniętych z Internetu: „Położone są one na południowym skraju wioski Adrszpach w Narodowym Rezerwacie Przyrody " Skały Adrszpasko- Teplickie" po Czeskiej stronie granicy. To właśnie skały przyciągnęły tu przed kilkudziesięciu laty pierwszych górskich wspinaczy. Z czasem wspinaniem się po górach interesowało się coraz więcej osób. Obecnie jest tutaj kilka tysięcy tras wspinaczkowych i tyleż samo zdobytych wierzchołków. Najstarszą częścią skał są tzw. " Stare partie"- droga jest wygodna ( idzie się bardzo przyjemnie). "Nowe partie" ( z wieloma schodami ) prowadzą do punktów widokowych i przez tunele skalne. Najnowsza część szlaku okrężnego wokół dawnej piaskowni jest stosunkowo równinna, tylko na odcinku około 50 m prowadzi schodami. Pierwsza zwana trasą okrężną wynosi 4 km długości, a jej przejście zajmuje około 2 godzin. Druga, krótsza (prowadzi wokół dawnej piaskowni) mierzy 1,5 km. Czas przejścia tego odcinka to 40-50 min. Idąc tymi trasami można napotkać przepiękne formy skalne, którym natura ofiarowała niepowtarzalne kształty. Tereny są bardzo malownicze, po drodze czekają na ciebie przejścia przez głębokie i chłodne skaliste wąwozy, rozległe labirynty i wiele innych atrakcji. Do najbardziej znanych skałek należą: Kochankowie (Milenci), Mysia dziura ( Mysi dira), Starosta i Starościna ( Starosta a Starostova), Dzban, Komin Cukrowy ( Cukrovarsky komin ), Ząb (Zub ) i wiele innych.” Np. kat, czy Żółw. W obrębie owych skał znajdują się ruiny aż trzech zamków i choć nie zostało po nich praktycznie nic, to i tak żałuję, że nie starczyło czasu, a już tym bardziej sił, by odszukać te miejsca.
Wybraliśmy na spacer po owych skałkach naprawdę idealny dzień. Temperatura 35 st Celsjusza (w cieniu), wśród tych wspaniałych olbrzymów była dla nas zupełnie nieodczuwalna. Tylko gdzieniegdzie, gdzie wiatr przedmuchał powietrze niczym z rozgrzanej suszarki do włosów przypominało nam o tym, że TAM jest taki skwar. Wrażenia fantastyczne, kośby powiedział, że skały są po prostu nudne. Zapraszam więc na spacer po Adszpaskich Skalach, gdzie skały noszą ślad pierwszego wandalizmu, znaczy się gdzie wiek temu pewien ubogi student zarabiał na wypisywaniu na skalach czarną farbą, gotycką czcionką imion i nazwisk turystów przechadzających się między skałkami, gdzie zwłaszcza w wąskich przejściach za Bramą Gotycką skały przytłaczają swoją wielkością, gdy poruszamy się drewnianą kładką nad nurtem rzeki Metuja, gdzie w skalnej grocie bije wodospad, a gdy głośno poprosimy mieszkającego tam wodnika, aby dał nam więcej wody, tryśnie z piorunującą silą, gdzie można się wspiąć na szczyt skałki tylko po to by przepłynąć łódeczką po utworzonym na szczycie jeziorku, gdzie… oj nawet my nie zaliczyliśmy wszystkich tych atrakcji, a wspomnienie tego co zobaczyliśmy wystarcza mi na to by odwiedzić jeszcze raz to miejsce… kiedyś
Wiem rozpisałam się szalenie, mogłabym więcej, ale daruję i mam nadzieję, że nie zanudziłam
Jeśli ktoś po przeczytaniu tego elaboratu ma jeszcze ochotę na oglądanie zdjęć - zapraszam
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Sabriel dnia Czw 18:59, 08 Wrz 2011, w całości zmieniany 4 razy
|
|